piątek, 2 marca 2018

Episode 2. Praca goni człowieka.

Wstałam z myślą DZISIAJ DZIEŃ ZAŁATWIANIA WAŻNYCH SPRAW!
Ale może od początku...

Każda z nas szuka tej wymarzonej pracy, z dobrą atmosferą, z dobrym wynagrodzeniem, z dobrymi ludźmi. Ja zaczęłam pracować w wieku 18 lat, nie dlatego, że potrzebowałam pieniędzy ale dlatego, że chciałam zobaczyć jak to jest. Chodziłam do technikum a więc pracować mogłam tylko w weekendy, dlatego też swoją pierwszą pracę zaczęłam w kinie. 
Nie powiem, że było tragicznie, było całkiem znośnie. Pracowałam na dziale obsługa klienta za barem, to znaczy, że sprzedawałam popcorn, nachosy i inne pyszności. Obsługa klienta była dla mnie najciekawsza podczas całej zmiany, dzięki temu mogłam poznać jak bardzo różni są ludzie. Przychodziły do mnie rodziny kłócące się o zestaw, który mają wziąć, dla jednego za mało, dla drugiego za dużo a  tamten to woli popcorn od orzeszków. Przychodziły do mnie pary, które okazywały swoje uczucia tak bardzo, że kiedy pytałam ich czy płacą gotówką czy kartą musieli najpierw 5 razy dać sobie buzi zanim uzyskałam odpowiedź, czekając na pieniążki byłam zmuszona do obserwowania tych nadmiernych czułości. Przychodziły też dzieciaczki, które w rączce miały 1,5zł a ja musiałam im łagodnie wytłumaczyć, że nawet na knoppersa brakuje im 50 gr. Mimo wszystko zawsze był ktoś inny i to było całkiem fajne. No może za wyjątkiem tego, że w kinie pracują sami studenci i osoby uczące się. Tak wielkiej rywalizacji nie zobaczysz nigdzie indziej. 
Miałam przesrane byłam najmłodsza więc jak ktoś chciał się z pracowników wyładować to ja byłam idealną osobą. Popracowałam ze 3 miesiące potem stwierdziłam, że wcale tego nie potrzebuje.

Kiedy skończyłam technikum a w zasadzie kiedy napisałam maturę stwierdziłam, że w sumie teraz jest odpowiedni czas na pracę, szukałam i szukałam w końcu znalazłam. Praca w kawiarni. Ekipa całkiem w porządku - nie narzekałam. Tylko wyobraźcie sobie pracować cały czas na drugą zmianę i nie mieć nic z dnia bo cały czas jesteś od dajmy na to 13 do 21 w pracy. Początkowy pracownik to jest osoba, która pracuje mniej niż 2 lata dostaje tylko i wyłącznie zmiany po południowe. Nie mówię, że w każdej kawiarni opisuję tą jedną konkretną, której nazwy nie mogę podać. Oprócz tego dzięki tej chwili dowiedziałam się, że robienie kaw a jeszcze gorzej robienie deserów gdzie każda malinka musi być na wyznaczonym miejscu nie jest dla mnie, bardzo irytujące zajęcie. Tak więc po miesiącu stwierdziłam, że jednak tego też nie potrzebuję. 

Na początku października tego samego roku poszłam zarejestrować się jako osoba bezrobotna, szukałam w Urzędzie Pracy odpowiedniego stażu dla siebie, zdobyłam dwie oferty, tego samego dnia umówiłam się nawet na rozmowy. Dostałam się. Czekałam miesiąc bo od listopada chcieli startować, dzień przed dali znać, że dopiero w połowie listopada a następnie dali znać, że na pewno jeszcze nie teraz i w zasadzie to sami jeszcze nie wiedzą kiedy. Oburzyłam się stwierdziłam, że rezygnuje. 
Dwa dni później wróciłam do kina. 
Wyobrażacie sobie tą klęskę kiedy wracacie do tego samego miejsca pracy? Te oczy na waszą osobę, że jak to Ty nie potrafisz czegoś zrobić? Przecież pracowałaś tu 1,5 roku temu. Wstydź się i najlepiej to nawet się nie odzywaj, nie masz prawa. I przychodzisz na zmianę i widzisz przez 8h ten wzrok pogardy. Kiedy w końcu inni widzą, że nie bardzo Ciebie to rusza i zaczynasz w miarę się z nimi dogadywać zaczynasz dostawać coraz mniej zmian. W końcu ludzie z biura wiedzą, że studiujesz zaocznie i, że takie studia trzeba opłacać. Dlatego też kiedy dawałam 5 dyspozycji w tygodniu, czasem 4 to bywało, że dostałam aż 1 może 2 zmiany na tydzień. Wyobraźcie sobie moją wypłatę, śmiech na sali. Żeby tego było mało w momencie kiedy zniknęło Ci opakowanie z popcornu bo oczywiście jesteśmy z tego rozliczani to płacisz za cały popcorn tj. 17 zł, nie za opakowanie warte jakościowo 50 groszy. Najlepsze jednak było w tym wszystkim to, że kiedy masz w miarę luźny dzień to znaczy, mało klientów, wolny czas, dostajesz listę co i jak masz zrobić. Rozumiem, że trzeba dbać o porządek za barem to oczywiste ale czy normalne jest aby umyć ścianę pomalowaną farbą? No dla mnie nie bardzo. W każdym bądź razie popracowałam 4 miesiące i definitywnie pożegnałam się z tą formą pracy. Nie lubię być nadmiernie wykorzystywana a może inaczej nigdy nie doceniana. 

Hit hitów w momencie kiedy odchodziłam z kina wysyłałam CV na różne oferty z jednego ogłoszenia oddzwonili do mnie z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Poszłam, warunki były przedstawione bardzo pozytywnie. Biuro - musisz drukować i uzupełniać fakturki, czasem dzwonić po klientach, które my osobiście damy Ci wcześniej na kartce, wysyłać emaile i ogólnie pełnić podstawowe prace biurowe. Cudownie, to chyba to na co czekałam. Następnego dnia przyszłam do pracy a oni posadzili mnie przed biurkiem z laptopem i telefonem, następnie otworzyli stronę internetową i powiedzieli, że mam wyszukiwać firmy, którym będę proponować różne ciekawe oferty. Na kartce miałam formułkę o tym co mam sprzedawać i co dokładnie mówić żeby klientów uzyskać. Tak okazało się, że idealne biuro było telemarketingiem. Wytrzymałam 2 dni, trzeciego dnia powiedziałam, że mam dość po 2,5h wyszłam. 

A teraz wróćmy do początku naszego postu: Dzisiaj dzień załatwiania ważnych spraw. Planowałam pojechać raz jeszcze do urzędu pracy i ponownie zarejestrować się jako bezrobotna i iść na staż, może po zdobyciu większego doświadczenia w końcu ludzie przestaliby tak bardzo robić sobie ze mnie żarty. W każdym bądź razie pojechałam i dowiedziałam się na wejściu, że zarejestrować się nie mogę. Albowiem w komputerze w moich danych widnieje informacja, że ja dalej pracuje w kinie... Mam sobie z nimi to załatwić, wystarczy zdobyć jedno małe potwierdzenie. Brzmi banalnie. Pojechałam więc kilka dni później (na początku kolejnego tygodnia) do kina z tą informacją a oni rzekli, że dać mi potwierdzenia nie mogą bo nie są z urzędem powiązani i muszę to załatwić przez główną firmę, która jest w Warszawie - ja jestem ze śląska... Najlepiej wysłać maila, więc maila wysłałam a teraz czekam.
Czekam na cud kiedy w końcu się do mnie objawi. Kiedy znajdę pracę bez zbędnych problemów długoterminowych.

I wiecie co? Dostałam po kilku dniach potwierdzenie i byłam, byłam w urzędzie i nic nie załatwiłam. Zastanawiam się czy naprawdę mówię tak cicho czy ludzie specjalnie nie chcą nas słuchać. Ilekroć powtarzałam, że bardzo interesują mnie staże tylekroć powiadomiono mnie, że dostałam pierwszy profil i nie będę mogła przystąpić do stażu... No śmiech na sali proszę państwa.

Albo mam niesamowitego pecha albo wszyscy powinniśmy załatwiać te sprawy 10 lat wcześniej jak jeszcze chodzimy do szkoły.

7 komentarzy:

  1. Ludzie, a ludzie - nie z każdym idzie się dogadać.
    Życzę Ci powodzenia, oby sprawa doszła do pozytywnego końca. Będę trzymać kciuki, nie poddawaj się!


    (zapraszam także do siebie: http://przez-swiat-z-aparatem.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  2. thanks for sharing this lovely post dear,best wishes for you..

    https://clicknorder.pk online shopping in pakistan

    OdpowiedzUsuń
  3. Praca goni człowieka a człowiek za pracą goni :)

    Zapraszam https://ispossiblee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pracuję od 15 roku życia i nigdy nie spotkałam się z takimi nieprzyjemnymi sytuacjami! Trzymam kciuki, że i Twoja passa w końcu się odwróci i znajdziesz wymarzoną pracę!
    Pozdrawiam :*
    Natforart klik

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczęłam przygodę z pracą od razu po liceum jeszcze przed maturą. Wydaje mi się że UP to dobry pomysł, sama tak wystartowałam. Poszłam na staż jako animator po którym zrobiłam kurs i oficjalnie mam papierki na pracę z dziećmi jednakże życie tak się potoczyło, że nagle znalazłam się w służbie zdrowia i tak zostało, że poszłam w stronę medycyny.
    Powiem Ci że ogólnie osoby pracujące w UP są jak by to nazwać specyficzne. Życze Ci dużo cierpliwości.
    Mój blog.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja z chęcią popracowałabym trochę w wakacje, żeby trochę dorobić i po prostu zrobić coś innego, ale mieszkam w małym mieście i pracy nie mogą tu znaleźć nawet dobrze wykształcone osoby pracujące od wielu lat, a co dopiero ja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz naprawdę bogatą historię związaną ze swoją pracą. Współczuję, niestety nie zawsze robimy to co naprawdę byśmy chcieli ale opis twoich prac jest naprawdę masakryczny. Nie potrafię sobie tego nawet wyobrazić! W moim przypadku było tak. Po skończeniu technikum nie poszłam na studia, bo raz nie znalazłam dla siebie kierunku dwa bałam się że w mojej dziurze po studiach i tak nie znajdę pracy a będę dwa czy trzy lata w plecy. Chciałam iść do pracy bo ubezpieczanie, bo umowa, bo doświadczenie, bo emerytura. Zarejestrowałam się w bezrobociu i zostałam wyrzucona bo zapomniałam przyjechać na spotkanie. Myślałam że jest nieobowiązkowe :3 Potrzebowałam pracy na szybko i złożyłam cv do carrefoura. Pracuję tam do dziś chodź mówiłam sobie że popracuję tam chwilę zanim nie znajdę czegoś lepszego. Będzie już dwa lata z hakiem jak jestem kasjerką. Lubię tą pracę chodź mówi się że praca z ludźmi (klientami) jest najgorsza. Mam wiele obowiązków i odpowiedzialność, ale radzę sobie dobrze i rzadko mam manko. Poza tym mam super atmosferę w pracy i wspaniałe koleżanki. czegoż chciec więcej? :)
    Pozdrawiam cieplutko myszko :*
    ayuna-chan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wszystkie wasze komentarze oraz obserwacje! ♥
Oczywiście chętnie odwiedzę wasze blogi więc linki mile widziane.
Pozdrawiam!