Nie znam osoby, która czymś by się nie przejmowała. Chyba każdy z nas ma jakieś zmartwienia/problemy czasem większe a czasem mniejsze.
Znam za to osoby, które w tych zmartwieniach tworzą rankingi - mianowicie potrafią stwierdzić, że ich problem na pewno jest znacznie większy od tego co ma druga osoba. Ale dziś nie o tym.
Jestem teraz na etapie zakładania rodziny, mam prawie 26 lat, cudownego narzeczonego i synka w brzuszku, mam też swoje mieszkanie i zdrowie. Czuję się spełniona.
Spełniona a jednak. Ciągle analizuje, zastanawiam się i wymyślam. Tak wymyślam sobie co rusz to nowe problemy, które nie zawsze nawet dotyczą mnie. Ostatnie wydarzenia na świecie spowodowały we mnie strach, codzienne rozmyślanie: czy jesteśmy bezpieczni? czy dużo czasu jeszcze jest przed nami? I tak naprawdę zamiast cieszyć się z tego czasu w którym aktualnie się znajduję ciągle wykraczam w przyszłość... w nieznaną mi przyszłość.
Muszę z tym skończyć, bo tak dużo pięknych chwil może przejść obok mnie z powodu strachu i smutku, który sama wbijam sobie do głowy. Czas... pędzi nieubłaganie szybko! A tak często o tym zapominamy.
Dlatego dziś postanawiam się zmienić. A z tym przychodzi mi do pomocy książka Dale Carnegie "Jak przestać się martwić i zacząć żyć" - analizuje ją bardzo dokładnie i z całego serca polecam.
"Odetnijcie się od przeszłości - niech martwe dni same chowają swych zmarłych.
Odetnijcie się od przyszłości, która wielu głupcom wskazała drogę do śmierci.
Jeśli dzisiaj obciąży was przeszłość i przyszłość, będziecie szli na chwiejnych nogach.
Nie ma jutra - tylko dziś możecie się uratować!"